Strony

czwartek, 5 marca 2015

Technika tworzenia witraży

Witrażowe opowiastki


Nie zamierzam tu pisać przewodnika dla chętnych spróbowania witrażowej zabawy w szkle ani, tym bardziej, przeprowadzać kursu witrażowego on-line. Chcę tylko przybliżyć czytelnikom dziedzinę, która mnie fascynuje i przynosi mnóstwo satysfakcji. Proszę przy tym pamiętać, że jest to spojrzenie kobiety, której przyszło czasem zmagać się z czynnościami iście męskimi.


Witrażownictwo to wspaniała dziedzina, w której wciąż ocieramy się o sztukę. Obcujemy z nią poprzez naśladownictwo dzieł mistrza Tiffany, realizując zlecone projekty czy też tworząc własne projekty i wdrażając je w życie. Szkło wędruje z nami od secesji aż do nowoczesnych form i wzorów. Obracamy się w świecie niesamowitych barw, kształtów i wzorów, często odzwierciedlając to, co najpiękniejsze w naturze. Jednakże, i pewnie każdy witrażownik zgodzi się ze mną, nie jest to ani pasja, ani tym bardziej zawód dla każdego. Nie wystarczy chcieć. Trzeba jeszcze mieć. Mieć to coś, wrażliwość, która pozwala łączyć odpowiednio barwy, dostrzegać załamania światła przenikającego przez szkło, czy też posiadać wyobraźnię, jaki efekt osiągniemy poprzez użycie odpowiedniego szkła.
Drugą rzeczą, którą należy posiadać, to pieniądze. Bo bez względu na to, czy chcemy zrobić z witrażownictwa biznes (otworzyć dużą pracownię, wyposażyć ją w odpowiedni sprzęt i narzędzia, zatrudnić zdolnych ludzi), czy też chcemy mieć małą pracownię, gdzie jednoosobowo będziemy tworzyć szklane rękodzieła, czy też w końcu chcemy hobbystycznie od czasu do czasu pobawić się szkłem – to w każdym z tych przypadków niezbędne są narzędzia i sprzęt, chemia oraz materiał, czyli szkło. I niestety każda z tych grup do tanich nie należy. Praca z witrażowym szkłem, to nie haft, gdzie za narzędzia służy igła a materiałem są nici i kawałek tkaniny. Oczywiście można kupić narzędzia i sprzęt taniej, używane (mając na względzie, że części zamienne i tak podczas eksploatacji będą nas sporo kosztować) ale środków chemicznych , bez których niewiele zrobimy, używanych już nie kupimy. Materiału również.
Może najpierw kilka słów o narzędziach – tych podstawowych.
A więc szlifierka na wodę z głowicą do szlifowania szkła. Dobry nóż do cięcia szkła. Łamacz do szkła. Lutownica.
Sama szlifierka to wydatek rzędu ok. 700 zł (oczywiście są dużo droższe). 

Szlifowanie witraży technika Tiffany
Szlifowanie witraży - technika Tiffany
Nóż, łamacz, lutownica – razem ok. 400 – 500 zł. Do noża olejowego niezbędny jest olej, w łamaczu szybko zużywają się wymienne elementy - talerzyk i beleczka. W taniej lutownicy szybko wypala się grot.
Ponad podstawowe narzędzia to chwytak do elementów ze szkła, gładziki do taśm miedzianych, ochraniacze na palce, okulary ochronne i mnóstwo innych drobnych rzeczy, przydatnych przy obróbce szkła. Niezbędnym elementem wyposażenia pracowni witrażowej są miedziane taśmy do owijania szkła, najlepiej przynajmniej trzech różnych szerokości oraz cyna służąca spajaniu szklanych elementów. 
Kolejną grupą są środki chemiczne: topnik do cyny, olej do noża, specjalne oliwki z antyutleniaczem do ochrony lutów oraz patyna (lub kilka jej barw).
Pracownia witrażowa
I tym sposobem przechodzimy do grupy kolejnej czyli materiału – szkła, którego koszt jest niebagatelny i ceny wahają się od ok. 160 zł do ponad 1.000 zł za ... 1 m2. 

Szkło witrażowe: spectrum,uroboros
Autentycznie zaciekawionych odsyłam do którejkolwiek hurtowni witrażowej, gdzie na stronie internetowej można przejrzeć rodzaje szkła i ceny.
Oczywiście można zrobić sztampową produkcję prostych, kilkuelementowych, wykonanych z najtańszego szkła, postaci wszelkiej maści (głównie aniołków) ale trudno to nazwać sztuką witrażownictwa.
Osobiście jestem zwolenniczką używania do wykonania witraży, szkła o odpowiednio nasyconych barwach, półprzeźroczystego, bogatego w smugi i kolorystyczne tonacje, bowiem moim zdaniem, tak właśnie powinien się prezentować witraż.

Biżuteria autorska - kwiatowy wisiorek witrażowy
Do moich ulubionych szkieł należy Uroboros, Kokomo i niektóre rodzaje Spectrum. Natomiast do tworzenia innych form ze szkła, które nie zostaną podświetlone, powinno się używać szkła nieprzepuszczającego światła, za z zaznaczoną granicą barw i wyraźnym rysunkiem smug i refleksów. Osobiście do tego celu używam głównie Spectrum.
Niezwykle ważną dla mnie jest również faktura szkła. Ona bowiem także nadaje charakter przedmiotowi, który tworzymy. Ponad 20 lat temu mój zachwyt budziły tafle Uroboros, które w moim „swoistym szklanym” języku, nazywałam drapowaną tkaniną. 

Szkło witrażowe Uroboros
Zdaję sobie sprawę, że po tego typu szkło nie sięga każdy witrażownik. Barierą często jest cena i obróbka takiego szkła. Jakiś czas temu pokazało się na rynku szkło pod nazwą Baoli. Jeden rodzaj tego szkła – Baoli Witraż - razu mnie zachwycił i zapragnęłam je mieć w pracowni, choć 0,5 m2. W hurtowni, w której od lat się zaopatruję, nieodmiennie słyszałam, że nie ma na składzie a termin sprowadzenia jest bliżej nieokreślony. Nie tak dawno miałam przyjemności rozmawiać z właścicielem hurtowni i dostałam w tym temacie odpowiedź. Mogą spróbować zamówić ale może dotrzeć za pół roku lub jeszcze później. O tym, że dobrego witrażowego szkła polskie huty nie produkują, dawno wiedziałam i, że nazwy szkła, to głównie nazwy hut szkła rozrzucone po świecie. Teraz natomiast dowiedziałam się, że często szkło pochodzi z odległych krajów np. z USA. Zamówione szkło musi zatem najpierw dotrzeć do Europy, konkretnie do pośrednika (Niemcy, Skandynawia) u którego zaopatruje się polska hurtownia szkła . Stamtąd dopiero szkło trafia do Polski. Macie zatem Państwo odpowiedź, skąd biorą się tak wysokie ceny importowanego szkła. Jeśli do tego doliczyć żmudną rękodzielniczą pracę przy tworzeniu witraża, koszt pozostałych materiałów oraz koszt eksploatacji narzędzi i zużycie energii, to nietrudno jest chyba zrozumieć dlaczego, używając tu ogólnej nazwy, „witraż” jest tak kosztowny.
Pewnie padnie pytanie – jak można na tym zarobić? Otóż właśnie, witrażownictwo to sztuka, w której najpierw trzeba pieniądze wyłożyć. Witrażowe wyroby, ze względu na swoją cenę, nie sprzedają się jak ciepłe bułki. Często gotowe cacka zalegają miesiącami (a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że latami) sklepowe półki nim znajdą wysmakowanego odbiorcę. Nie mówię tu o szklanych potworkach zwisających z ulicznych czy jarmarcznych straganów, lecz o przepięknych kopiach lamp Tiffany lub okiennych witrażach. Czy da się na tym zarobić? Na to pytanie musicie sobie Państwo sami odpowiedzieć.
Podczas wieloletniej pracy ze szkłem doszłam do wniosku, że witrażowe szkło ma trzy życia. Pierwsze – gdy widzimy barwy, smugi, fakturę i .... nic więcej. Drugie życie zaczyna się, gdy szkło podświetlimy. Wówczas, niewidoczne do tej pory kolory, refleksy i mozaiki ukazują się naszym oczom. Trzecie życie to takie, gdy podświetlone szkło dodatkowo oświetlimy i zostaniemy nagrodzeni pięknym blaskiem, opalizującymi refleksami czy też lustrzanym efektem. I tak właśnie dzielę to szkło. Są rodzaje szkła, którym pozostaje tylko jedno życie. Bywa, że z niego korzystam – jest tanie, zazwyczaj wymagające niewielkiej pracy przy obróbce ale nic ... ponad kolor. 
Dwa życia - to już dobre szkło. Można podziwiać a gdy podświetlone, zachwycać się nim. To już spora przyjemność w pracy i przy dobieraniu właściwych barw do tworzenia określonego projektu. 
Największą jednak satysfakcję daje mi praca ze szkłem, które ma trzy życia. Jest trudne w obróbce, raz za twarde, raz zbyt kruche, o falistej strukturze, czy też chropawej powierzchni. Szkło, które zmusza do nieustannej uwagi. Zlekceważone, pęknie tam, gdzie nie potrzeba. Nieprzemyślane kopiowanie odgryzie się ponowną pracą przy lustrzanym odbiciu projektu. Ale to właśnie jest „to coś”... ta konieczność skupienia uwagi, to nabożne nacinanie szkła, by nie pękło i delikatne szlifowanie. I gdy element pasuje do pozostałych, dreszczyk ekscytacji i satysfakcja z dobrze wykonanej pracy. 
Nie będę opisywać Państwu samego procesu powstawania witraży, bowiem w sieci znajdziecie całkiem sporo na ten temat, włącznie z filmikami, jak taki witraż wykonać. Ja chciałam pokazać czytelnikom drugą stronę medalu i mam nadzieję, że tekst ten da wiele do myślenia a prawdziwych fascynatów szkła witrażowego zachęci do zgłębienia wiedzy w tym zakresie i tworzenia witraży. 

All rights reserved. Copyright © by BiannArt

2 komentarze:

  1. Czytam, czytam, czytam i podziwiam pasje z jaką podchodzisz do swojej pracy. Teraz się nie dziwię dla czego powstają takie piękne wzory :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą samą pasję znajdujemy w Twoich pracach, pewnie dlatego tak często sprawdzamy nad czym aktualnie pracujesz ;-) A Twój pierścionek "rozbity witraż" zachwycił i sprawił nam prawdziwą przyjemność :D Dziękujemy Krzysztofie!

      Usuń